Żeby zrozumieć endometriozę

endometrioza

Z czym kojarzy Ci się endometrioza? Mnie osobiście z Kasią – koleżanką ze szkoły, która pewnego dnia, tuż przed lekcją chemii, usiadła na krześle w ławce, głowę oparła o ramiona, zawinęła się w kłębek i resztkami sił wykrztusiła, że umiera z bólu. Wiedzieliśmy, że Kasia właśnie tego dnia dostała miesiączkę. Ból, który towarzyszył wtedy miesiączce spowodował, że Kasia nie mogła się ruszać. Płakała mówiąc, że co miesiąc przechodzi ce same katusze. Jeden z kolegów rzucił wtedy drwiącym głosem w jej stronę: „Kaśka na pewno nic nie umie na chemię i wymyśla sobie ból, żeby babka od chemii jej nie wywołała do odpowiedzi… hahahaha”. Rzeczywiście – ubaw po pachy! 15-letni wtedy chłopiec nie miał świadomości, więc trudno go obwiniać za jego zachowanie. Trudno obwiniać nastolatka, skoro w dzisiejszym świecie wielu dorosłych nigdy nie słyszało o chorobie zwanej endometriozą. Ja ją poznałam na studiach, potem zmierzyłam się z nią jako pacjentka lądując w ostateczności na stole operacyjnym. Jestem jedną na 10 kobiet chorujących na endometriozę.

Endometrioza – choroba, której podstawowym objawem jest ból. Ból, którego wiele osób nie rozumie. Czy taka była uroda Kasi i Kasia powinna się pogodzić z comiesięcznym bólem? O tym w następnych zdaniach. 

Żeby zrozumieć endometriozę, najpierw należy zdać sobie sprawę czym jest endometrium, czyli ta część macicy, od której nazwy wzięła się ta jednostka chorobowa. Endometrium to błona śluzowa wyścielająca jamę macicy. Po co jest ona nam potrzebna? Błona ta podlega ciągłym, comiesięcznym przemianom zachodzącym w czasie cyklu pod wpływem hormonów. W czasie miesiączki ulega ona złuszczeniu, by potem w ciągu kolejnych dni cyklu odbudować się na nowo, a później znowu wydostać z macicy jako krew miesiączkowa. I tak co miesiąc. Po co nam ta błona? Po co wciąż się odnawia i znowu kolejny raz opuszcza macicę (denerwując przy tym i – pewnie przyzna to wiele kobiet – jednak utrudniając trochę życie)? Jej cel jest jeden i nie jest nim comiesięczne wkurzanie kobiet. Chociaż mnie osobiście wydaje się, że bez miesiączki moje quality of life bardzo by zyskało. 

Wracając do naszej błony śluzowej macicy zwanej endometrium – jej główną funkcją jest przyjęcie nowego życia na swój pokład. O tym za chwilę. 

Pierwszego dnia miesiączki nasz cykl rozpoczyna się na nowo. To właśnie tego dnia błona śluzowa (czyli endometrium) zaczyna się łuszczyć i jako krew miesiączkowa wypływa z jamy macicy przez pochwę na zewnątrz. Miesiączka trwa kilka dni (w prawidłowym cyklu maksymalnie 7) i po tym okresie, nasze endometrium zaczyna się odnawiać – zwiększać swoją grubość i jednocześnie nabywając pewnych cech, staje w gotowości do przyjęcia lokatora na okres trwania ciąży. 

Tuż po miesiączce w macicy jest praktycznie „pusto” – endometrium jest bardzo wąskie i jeśli na taką grubość tkanki trafiłaby zapłodniona komórka jajowa, nie miałabym szans na ulokowanie się, czyli zagnieżdżenie w macicy. Dlatego nasz supersprawny i sprytny układ hormonalny co miesiąc bierze sprawę w swoje ręce i przygotowuje macicę do ewentualnej ciąży – przygotowuje „mięciutkie łóżko” dla ewentualnego lokatora. To tu nowe życie się ulokuje i to tu zacznie się rozwijać. Ale przecież nie każdy cykl miesiączkowy zakończy się ciążą. Co, jeśli do zapłodnienia nie dojdzie? Układ hormonalny kobiety otrzymuje cynk, że tym razem nici z ciąży, więc to nasze mięciutkie posłanie na łóżku (czyli pulchne endometrium w jamie macicy) na nic się tym razem zda i w czasie kolejnego cyklu miesiączkowego łuszczy się jako krew miesiączkowa. No ale do brzegu! Jak to wszystko się ma do endometriozy?

Endometrioza to nic innego jak właśnie występowanie tej naszej błony śluzowej poza jej jedynym prawidłowym miejscem, czyli poza jamą macicy. Każda inna lokalizacja endometrium to już choroba. Co to znaczy każda inna lokalizacja? To znaczy naprawdę KAŻDA. Najczęściej lokalizuje się ona w jamie brzusznej i narządach, które się tam znajdują – na jajnikach, jajowodach, na mięśniu macicy, czy nawet w środku tego mięśnia (wtedy nazywamy ją adenomiozą).

Ogniska choroby spotkać można na jelitach, na ścianach jamy brzusznej, na pęcherzu moczowym… WSZĘDZIE. Opisywane są nawet przypadki znalezienia endometriozy w mózgu czy w płucach. I co z tego, że endometrium opuściło swoje pierwotne miejsce i żyje sobie poza jamą macicy? Ma to w ogóle jakieś znaczenie, jakiekolwiek konsekwencje? Ma i to ogromne, bo potrafi pozostawić po sobie ogromne spustoszenie w organizmie. Te drobne ogniska endometriozy, rozsiane po cały organizmie, podlegają identycznym wpływom hormonalnym jak endometrium znajdujące się z środku macicy. Pamiętacie tę przydługawą pierwszą część mojego artykułu? Tą, w której pisałam, co to jest i po co nam endometrium i jakim wpływom podlega? Otóż nasze drobne ogniska endometriozy przechodzą podobny comiesięczny cykl jak endometrium. Rosną, złuszczają się, znowu nabywają objętości i znowu ulegają złuszczeniu. A że podlegają one wpływom układu hormonalnego wcześniej niż endometrium w macicy, dlatego osoby chore na endometriozę cierpią na bóle m.in. podbrzusza już na kilka dni przed miesiączką. Ten ból, zanim wystąpi miesiączka, to jeden z objawów endometriozy. To cecha, która zapala nam w głowie czerwoną lampkę i zawsze każe drążyć temat endometriozy. Czy występowanie tkanek endometrium poza jamą macicy pociąga inne negatywne skutki poza powodowaniem bólu? Przecież endometrium z macicy nie traci niczego pod wpływem comiesięcznych przemian. Dlaczego jego ogniska rozrzucone po organizmie miałyby szkodzić więcej niż „tylko” zadawać ból? Otóż obecność tych tkanek poza macicą, to nie tylko ból (chociaż już on sam w sobie jest powodem, dla którego endometriozę powinniśmy leczyć, bo z tym bólem nie da się tak po prostu funkcjonować), ale to przede wszystkim negatywne konsekwencje dla narządów, których lokatorem jest endometrioza. Wyobraźmy sobie to na przykładach: ogniska endometriozy ulokowane na ścianach jamy brzucha? W czasie miesiączki ulegają one podobnemu złuszczaniu jak macica. Z tą jednak różnicą, że krew z macicy wypływa na zewnątrz i dzięki temu usuwana jest z organizmu. A krew z krwawiących ognisk endometriozy ulokowanych w brzuchu? Organizm potrafi skutecznie walczyć z takimi sytuacjami – niewielkie ilości płynu w jamie brzusznej ulegają wchłonięciu. Ale niestety u części osób krew i resztki złuszczonego endometrium doprowadzają do powstawania zrostów – czyli sklejania ze sobą narządów. To tak, jakby do brzucha wylać tubkę kleju albo klejem nabranym na pędzel potrząsnąć, oblewając nim zawartość jamy brzusznej – tam, gdzie klej się ulokuje, tam może dojść do sklejenia się narządów ze sobą. Niczego dobrego to nie sprawi. Po pierwsze – tego typu zrosty wywołają w przyszłości ból. Przez zrosty, znajdujące się w jamie brzusznej, narządynie mogą się swobodnie przemieszczać, a osoba, która te zrosty posiada, może odczuwać je jako dolegliwości bólowe, ciągnięcia, ukłucia. Po drugie – w zależności od tego, czego konkretnie dotyczą zrosty – jeśli np. dotyczą jelit, to upośledzają ich funkcje, czyli zaburzają pasaż jelitowy. Jeśli endometrioza wgryza się do środka, czyli do światła jelita, to może całkowicie zablokować przechodzenie resztek pokarmowych na zewnątrz organizmu. Można sobie to wyobrazić jak wypadek na autostradzie – ruch jest zablokowany albo odbywa się bardzo wolno. Będzie to zależało od wielkości wypadku na drodze – to samo może tyczyć się jelit zaatakowanych przez endometriozę. Jeśli zrosty dotyczą jajowodów, czyli tub, w których plemnik spotyka komórkę jajową i dochodzi do zapłodnienia, upośledza to płodność. 

Dzieje się to na podobnej zasadzie jak zator na autostradzie – blokowane jest ich swobodne przejście. Zrosty na jajowodach upośledzają też ich ruch, a to właśnie dzięki ich ruchowi odbywa się transport komórki jajowej zapłodnionej przez plemnik. Zrosty to upośledzają lub całkowicie uniemożliwiają. Tu pojawia się kolejny problem – jeśli do zapłodnienia dojdzie, ale zapłodniona komórka będzie miała trudność w dostaniu się do celu, czyli do jamy macicy, to wzrasta ryzyko ciąży pozamacicznej – ciąża ulokuje się tam, gdzie uszkodzony jajowód będzie w stanie ją zaprowadzić – niestety w tym przypadku w jajowodzie, co nazywamy ciążą pozamaciczną jajowodową. Endometrioza atakuje naszą płodność jeszcze na inne sposoby. Między innymi atakując jajniki. Osiada na nich i zmniejsza przez to naszą rezerwę jajnikową – nasze zdolności do zajścia w ciążę. 

6380579e817a827989fd2d318d05055c-road-street-curved-icon-by-vexels

Jak się to dzieje, że komórki z jamy macicy nagle lądują poza nią i zaczynają żyć własnym życiem? Teorii jest mnóstwo. Endometrioza to choroba, którą od wielu już lat zajmują się naukowcy. Jak do tej pory nie ma jednej konkretnej przyczyny jej powstawania. Teorii jest wiele i prawdopodobnie każda z nich bierze udział w powstawaniu choroby. Nie mamy jednej przyczyny choroby. Jedna z teorii mówi o wstecznym przepływie krwi miesiączkowej, czyli sytuacji, kiedy krew i złuszczone komórki endometrium, w czasie miesiączki nie tylko wypływają przez szyjkę macicy i pochwę na zewnątrz, ale też właśnie wstecznie z macicy jajowodami przechodzą do wnętrza jamy brzusznej. I gdy już znajdą się w jamie brzusznej, to mają do wyboru i do koloru to, gdzie się osiądą. Zgodnie z zasadą „hulaj dusza, piekła nie ma”– dlatego endometrioza jest w stanie zaatakować wszystkie narządy, które pojawią się na jej drodze.

Teraz kilka faktów związanych z tą chorobą

– jej stopień zaawansowania nie ma nic wspólnego z natężeniem objawów. Co to właściwie znaczy? Osoby chore na endometriozę, mające kilka drobnych ognisk endometriozy rozsianych w brzuchu, mogą cierpieć o wiele bardziej od osób ze skrajnie zaawansowaną chorobą.

– największym problemem jest to, że endometrioza rozpoznawana jest bardzo późno. Mijają średnio dwa lata zanim kobieta zgłosi swoje objawy lekarzowi. I druga kwestia – od czasu zgłoszenia przez nią objawów do czasu postawienia diagnozy może upłynąć nawet od 4 do 10 lat.

 – choroba dotyczy nawet co 10 kobietę.

– pośród kobiet cierpiących na niepłodność prawdopodobnie aż 50% cierpi na endometriozę.

Jakie są objawy endometriozy?

Na pierwszym miejscu jest dysmenorrhoe czyli ból w czasie miesiączki. Niestety przyjęło się, że miesiączka musi boleć. To między innymi dlatego od objawów choroby do jej rozpoznania upływa nieraz tak wiele lat. Ale jeśli co miesiąc miesiączka wyłącza Cię całkowicie z normalnego życia, leki przeciwbólowe nie pomagają, nie warto czekać z tym problemem. Jeśli alarmujesz problem u swojego lekarza, a ten nadal twierdzi, że ten ból jest normą, to poszukaj pomocy u innej osoby. Bo pod fałszywym „tak musi być” może ukrywać się przewlekła, wredna choroba, czyli endometrioza.

Endometrioza powoduje objawy, które w naszym ginekologicznym świecie zaczynają się przedrostkiem „dys-„ (czyli bolesne)

– dysmenorrhoe czyli bolesne miesiączki

– dyspareunia, czyli bolesne współżycie

– dyschesia, czyli ból podczas oddawania stolca

– dysuria, czyli ból podczas oddawania moczu

– bóle w okolicy kości krzyżowej

– inne bóle

Poza bólem z endometriozą często związane są:

– nadmierne krwawienia miesiączkowe

– krwawienia w czasie stosunku płciowego, gdy endometrioza zlokalizowana jest na szyjce macicy (czyli tej części macicy, która znajduje się w pochwie)

– krew w moczu

– krew w stolcu

Natomiastaż 24% osób chorujących na endometriozę nie ma żadnych objawów.

Endometrioza potrafi rozwinąć się w bliźnie po cieciu cesarskim. Podczas operacji nacinamy powłoki brzuszne i warstwa po warstwie dostajemy się do wnętrza macicy, a to tu znajduje się endometrium. Komórki tej tkanki przenoszą się wtedy z wnętrza macicy do jamy brzusznej albo nawet pod skórę w miejsce nacięcia i rozwiną się jako endometrioza. Nie wiemy do końca, dlaczego u jednych osób komórki endometrium potrafią przeżyć, wszczepić się i w obcym dla siebie miejscu rozwinąć jako endometrioza. Natomiast u innych osób nigdy nie rozwiną choroby.

Napisałam wcześniej, że od pierwszych objawów choroby do postawienia diagnozy, mijają czasem nawet lata – w skrajnych przypadkach nawet 10. Czy to znaczy, że lekarze są totalnie niedoinformowani i nie potrafią diagnozować? Wydaje się, że choroba rzeczywiście przez wielu medyków traktowana jest bardzo po macoszemu. Ale to nie jest jedyny problem. Dlaczego więc tak trudno o prawidłowa diagnozę i tracimy tak wiele lat między objawem a jej rozpoznaniem? Bo ból w okolicy miednicy może sugerować wiele innych jednostek chorobowych niż tylko endometriozę. Boli też zapalenie jajników, jajowodów, zrosty w jamie brzusznej czy inne jednostki chorobowe związane z układem żeńskim. Ale ból ten nie musi mieć przyczyny czysto ginekologicznej. W okolicy narządów rozrodczych kobiety znajduje się układ moczowy, pokarmowy, mięśnie, kości, nerwy – zaburzenia z każdego z nich też mogą dawać ból. Zapalenie układu moczowego, chorobyzapalne jelit, przepukliny… tak naprawdę o tym bólu sugerującym endometriozę, a endometriozą nie będącym,można by napisać książkę. Książkę pt. „Co może boleć w miednicy kobiety?” I dlatego Ty ze swoim bólem pukasz od drzwi do drzwi gabinetów lekarskich różnych specjalności. Od gastrologa, urologa, neurologa, po fizjoterapeutę. I wszyscy Cię odsyłają z tzw. kwitkiem, i wszyscy mówią, że problem, z którym do nich przychodzisz, nie leży w ich kompetencjach. Wkońcu trafiasz do ginekologa, ale ten mówi, że jesteś przecież kobietą, a kobietę ma boleć w czasie miesiączki? Nie odchodź wtedy z kwitkiem. Nie daj sobie tego wmówić, że ma tak bardzo boleć, że ból jest normą. Poszukaj pomocy u drugiego ginekologa. Świadomość tej chorobyrośnie, więc w końcu trafisz na osobę, która zajmie się twoim problemem.

Czy endometrioza niszczy tylko organy? NIE. 

Wyobraź sobie życie z bólem od kilkunastu lat. Bólem, którego tak naprawdę nikt nie rozumie. Odczuwasz ból w trakcie oddawania stolca, masz biegunki na przemian z zaparciami. Boli, gdy sikasz. Od lat starasz się o ciąże, ale powodu niepłodności nikt nie znalazł. Od lat podważany jest twój ból, nieraz wyśmiewany. Od lat odbijasz się od drzwi lekarskich gabinetów, bo nikt nie znajduje przyczyny twoich dolegliwości. Aż w końcu twoja psychika też zaczyna cierpieć z powodu endometriozy. Chowasz się przed światem, bo mało kto Cię rozumie lub chociaż stara zrozumieć. No bo przecież Ty wymyślasz problem. Przecież każdego boli, jesteś kobietą. Weź ibuprofen i po sprawie. Ty nie możesz spać, bo boli w momencie, gdy się przekręcasz na łóżku z boku na bok. Jesteś zmęczona bólem. Na końcu trafiasz do psychiatry. To nie jest scenariusz wymyślony na poczet tego artykułu. To jest życie wielu milionów kobiet na świecie. Bo o endometriozie wciąż mówi się zbyt mało.

Miesiączka boli, ale przecież bolało mamę i babcię, więc musiałaś odziedziczyć po nich skłonność do bólu? One nie dostały nigdy żadnej diagnozy, więc i ty z tym bólem musisz jakoś żyć? NIE. Jeśli mama i babcia całe życie cierpiały na endometriozę (ale nikt jej nie zdiagnozował), to ryzyko, że Ty też zachorujesz wzrasta aż 10 razy. I jeśli u nich nikt tej diagnozy nie postawił, bo stwierdził, że ból jest nierozłącznym towarzyszem każdej kobiety, to nie przez to, że one nie chorowały na endometriozę, tylko dlatego, że nie zostały zdiagnozowane. U nich nikt tej choroby po prostu nie wykrył, mimo że choroba miała się całkiem dobrze w ich organizmie. Endometrioza to choroba prawdopodobnie tak stara, jak stary jest nasz świat, tylko wcześniej świadomość o niej była marna albo żadna.

Jeśli kiedykolwiek podczas miesiączki musiałaś zrezygnować z lekcji w szkole, wziąć urlop na żądanie w pracy, zwijałaś się z bóli i żadne leki przeciwbólowe bez recepty nie działały, a nawet zdarzyło Ci się wzywać karetkę czy potrzebowałaś transportu na SOR, to jest tylko jedno słuszne rozwiązania – nie daj sonie wmówić, że tak musi być, tylko poszukaj specjalisty, który tę ewentualną endometriozę będzie mógł zdiagnozować lub wykluczyć. Ból, który Cię wyłącza z normalnego funkcjonowania, to już patologia. Przecież ból to tak naprawdę płynąca od organizmu informacja: „hello, coś niedobrego się dzieje, nie ignoruj mnie!” Wiesz po co naszemu organizmowi potrzebny jest ból? Po to, byś dostała informację, że coś nie jest ok. Wiesz po co boli, gdy wkładasz rękę do ognia? Żebyś ją natychmiast stamtąd wyjęła, bo w przeciwnym razie ją zaraz stracisz. Wiesz, dlaczego boli zawała serca, zapalenie wyrostka robaczkowego, pęcherzyka żółciowego? Żebyś natychmiast poddał się leczeniu, bo odwlekanie go, może skończyć się śmiercią. Konsekwencje bólu w endometriozie nie są aż tak poważne, ale ten ból to wciąż ostrzeżenie i powód do szukania pomocy. 

Łagodny ból, który reaguje na leki przeciwbólowe, jest normalną rzeczą – kurcząca się mięśniówka macicy, wydalająca na zewnątrz złuszczone fragmenty endometrium powoduje ból przez kilka mechanizmów, które wykraczają poza temat dzisiejszego artykułu (w skrócie: wydzielanie substancji powodujących ból, nekrozę, zamykanie naczyń). Ten ból powinien jednak zniknąć po zastosowaniu leków przeciwbólowych dostępnych w aptece. Ból bardziej nasilony, niereagujący na leki, to czerwona lampka i sytuacja, kiedy należy poszukać pomocy. 

A co tam tak naprawdę boli, gdy już chorujemy na endometriozę? 

Tu też nie ma jednej odpowiedzi. Istnieją jedynie teorie. Jakie? Po pierwsze – ogniska endometriozy rozsiane w różnych miejscach produkują cytokiny, czyli substancje prozapalne i – bardzo upraszczając, ale to nie mieści się w ramach mojego dzisiejszego artykułu – one powodują ten ból. Po drugie – ogniska endometriozy krwawią, a krew spływając do jamy brzusznej podrażnia receptory bólowe – to właśnie sprawia ból. Po trzecie – ogniska endometriozy mogą bezpośrednio znajdować się na zakończeniach nerwów powodując chroniczny, czyli nieustający ból. Po trzecie – zrosty, o których była mowa wcześniej, też powodują ból.

Czy coś się z tą chorobą robi? Tę chorobę można i przede wszystkim należy leczyć. Nie wolno nam o niej zapominać do czasu menopauzy, a nawet w tym okresie część kobiet ma z nią nadal do czynienia. Endometria to choroba przewlekła i zostaje z nami na zawsze. Nie znaleziono sposobu, by ją całkowicie wyleczyć, czyli po leczeniu pożegnać się z nią raz na zawsze. Jedynym sposobem, by o niej zapomnieć i by nie dawała o sobie znać, jest jej wyciszanie – hamowanie, by nie powodowała spustoszenia w organizmie. Nie wystarczy poddać się zabiegowi usunięcia jej ognisk (który jest jednym ze sposobów leczenia endometriozy), by mieć z nią spokój. Choroba potrafi się bardzo szybko odnowić i to już w najbliższych miesiącach po leczeniu chirurgicznym.

Gdy już otrzymasz diagnozę – co teraz? To zależy od wielu czynników. Jeśli padnie decyzja o leczeniu chirurgicznym i w trakcie zabiegu usunięte zostaną wszystkie jej ogniska, to nie znaczy pożegnania z chorobą raz na zawsze. Niestety ona ma moc odnawiania się. Nieraz bardzo szybko. Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie, że ta choroba jest chorobą na wiele lat i wciąż trzeba hamować jej rozwój. Jeśli ktoś znajdzie kiedyś sposób na jej skuteczne i całkowitewyleczenie, to – moi zdaniem- otrzyma za to nagrodę Nobla. Wydaje się, że jednak zbyt szybko to nie nastąpi.

Kto zajmuje się leczeniem endometriozy?

To team złożony z wielu specjalistów – tylko tak można ją zatrzymać w ryzach. Ginekolog, który zajmie się leczeniem chirurgicznym i farmakologicznym. Fizjoterapeuta, dietetyk, psycholog, psychoterapeuta. A tak naprawdę z walką z nią powinien zająć się każdy z nas – Ty i ja – bo to właśnie dzięki szerzeniu świadomości o jej istnieniupomagamy osobom chorym na endometriozę.

Z moich obserwacji wynika, że pacjentki chorujące na tę chorobę, dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to ta, która ma wszystkie objawy endometriozy, ale z racji tego, że wmówiono im, że ból to nierozłączny towarzysz każdej kobiety i tak naprawdę trzeba się z nim pogodzić, kobiety te nie szukają pomocy u lekarza. Zaakceptowały swoje comiesięczne dolegliwości. Drugą grupę tworzą kobiety, które od lat odbija się od drzwi gabinetów lekarskich. Odsyłane od ginekologa do ortopedy, od ortopedy do gastrologa, od gastrologa do kolejnego specjalisty. Część trafia w ostateczności do psychiatry, nierzadko z depresją. Część natomiast będzie miała więcej szczęścia i dostanie diagnozę szybko.

To wredna choroba, bo nierozumiana, często wypierana przez społeczeństwo, albo jej istnienia wiele osób nie jest nawet świadomych. No bo przecież „ma boleć”. Ale to, że o jej istnieniu tak mało się mówi, albo nie mówi wcale, nie znaczy, że ona nie istnieje. Ona istnieje i możliwe, że dotyczy nawet 3 milionów Polek. Czyli każdy z nas na co dzień spotyka kobiety, które cierpią na endometriozę. I każdy z nas powinien wiedzieć o jej istnieniu i szerzyć świadomość wśród społeczeństwa. W taki sposób wszyscy możemy pomóc osobom chorym na endometriozę.

O autorze

Marta Wójcik

lekarz - specjalistka ginekologii i położnictwa

Nazywam się Marta Wójcik i jestem lekarzem – specjalistką ginekologii i położnictwa. Swoje szkolenie specjalizacyjne odbyłam podczas 6-letniego pobytu w licznych klinikach w Szwajcarii i w Niemczech. Po zdanym egzaminie specjalizacyjnym wróciłam do Polski i aktualnie pracuję w Krakowie. Szlifowanie swoich umiejętności w krajach, w których poziom opieki zdrowotnej znajduje się na najwyższym poziomie, otworzyło mi okno na świat nowoczesnej medycyny. Holistyczne podejście do pacjenta i jednoczesny nacisk na indywidualizm, to priorytety w mojej codziennej pracy.
Od początku mojej zawodowej drogi pracowałam z pacjentkami mówiącymi w różnych językach, pochodzących z różnych społeczności z czterech stron świata, o różnym światopoglądzie, dlatego tak bardzo kładę nacisk na indywidualizm.
Po powrocie do Polski postawiłam sobie pewien ważny cel, który bez chwili zawahania realizuję. Jest nim zmiana podejścia do nacinania i ochrony krocza podczas porodu.

W wielu miejscach nadal błędnie zakłada się, że nacinanie krocza jest jednoznaczne z jego ochroną, mimo iż od wielu lat wiadomo, że nacinanie tkanek nożyczkami nie tylko ich nie ochrania, co jest celowym ich niszczeniem. W oparciu o liczne badania naukowe staram się zmieniać to niesłuszne i bardzo mocno zakorzenione założenie. Mam już na swoim koncie liczne drobne sukcesy, z których jest przeogromnie dumna. Dlatego mocno wierzę, że era końca nacinania krocza bez konkretnych wskazań medycznych, wkrótce nastąpi we wszystkich miejscach w Polsce. Wierzę w EBM (od ang. Evidence Based Medicine czyli medycyna oparta na dowodach naukowych) w każdej kwestii – także tej związanej z ochroną i nacinaniem krocza. Dlatego postępowanie zgodnie z EBM to dla mnie priorytet.
W czasie wolnym zwiedzanie świata zza szyby samochodu z kupioną na stacji benzynowej kawą z dużą ilością mleka, gotowanie z thermomixem, pieczenie ciast i ciastek, seanse w saunie z aufgussem, puzzle, a od niedawna nauka gry na pianinie.